24 lipca 2012

Chapter 8 - We can burn brighter than the sun.

28.06.2012 r

Springerville

-Znalazłem fajki! - Zayn krzyknął z ekscytacja w głosie.
- Ciebie totalnie popieprzyło - odpowiedziałam niewzruszona na jego nagły przypływ entuzjazmu - Znalazłeś kilka fajek i robisz z tego sensacje, jakby się okazało, że Harry rzeczywiście jest gejem
- To nie jest kilka fajek - wydarł się wprost do mojego ucha, a następnie pomachał dwiema paczkami czerwonych Malboro przed moim nosem - Widzisz?! DWIE PACZKI! Jestem uratowany na najbliższe dwa dni, a jak dobrze to wygospodaruję to...
Nie mogłam już dalej słuchać jego obsesyjnej paplaniny, więc podeszłam do niego i wyrwałam mu jedną paczkę fajek z ręki.
-Oddawaj! Moje - zrobił minę małego dziecka,któremu właśnie zabrano loda.
-Hahahahahahahahah... Nie!
-Kochana, proszę cię. Oddaj fajki me, a w zamian królową uczynię cię - zaczał recytować coś, co przypuszczam miało brzmieć tak słodko i romantycznie, bym oddała mu to śmierdzące gówno.
- Ahh, luby my z tym wierszem jakże uroczym do dziewki jakieś idź, a nie zawracasz tu psyche mi. - pokazałam mu język - Serio Zayn. Przybij sobie piątkę w twarz. Może coś sobie wbijesz do łba albo przynajmniej wybijesz nałóg nikotynowy, który nie pozwala ci normalnie funkcjonować.
- Tak chcesz się bawić? - spojrzał na mnie z uniesiona lewą brwią, przygryzając dolną wargę - Sama tego chciałaś!
W tym momencie podbiegł do mnie, wziął na ręce, pobiegł do łazienki i wsadził pod prysznic. Był silny, nie dałam rady mu się wyrwać. Chociaż uwierzcie, próbowałam.
- A więc - zaczął - ty oddasz mi papierosy, a ja nie poleję cię tą, jakże cudownie zimna wodą w odcieniu rudej miedzi. Tym samym nie narażając cie na jakiś uszczerbek na zdrowiu. - szczerzył się do mnie.
- Nie odważysz się - powiedziałam kąśliwie.
- Podaj chodź jeden powód- jego pobłażliwa mina wkurzała mnie.
- Bo bo bo no yyyyy... Bo mnie lubisz - powiedziałam z uwodzicielskim uśmiechem, nachylając swoje usta w jego stronę.
- Świetny powód wiesz - przybliżył swoje usta do mojego ucha. Ten jego cudowny oddech który właśnie czułam na swojej skórze istne niebo które bestwialsko zostało przerwane. Nie spodziewając się niczego, Zayn wyrwał mi papierosy. Poczułam jak na moją głowa spada strumień lodowatej, ale na szczęście dość czystej wody.
- Zayn! Umrzesz! Jestem cała mokra! - spojrzałam się na Zayn'a, dosłownie tarzającego się na łożku z rozbawienia. Widząc mój piorunujący wzrok,spoważniał na chwile.
- Wybacz. T było silniejsze ode mnie - ledwo skończył zdanie, a już dopadła go kolejna fala śmiechu. Zemsta przyjdzie w swoim czasie i będzie słodka. Inaczej nie nazywam się Fer de la Caputti.
- Dowcipnisiu. Teraz powiedz mi w co mam się ubrać. Jestem cała mokra.
- Ty to masz problem. Do twarzy ci w takim stroju. - oblukał na mnie od góry do dołu. Racja. Przez przemoczoną bluzkę prześwitywał czerwony, koronkowy stanik, a krótkie spodnie z materiału mało zasłaniały.
- Nie patrz się tak. Skocz na dół i zapytaj się, czy nie mogę czegoś pożyczyć.
- Okey, nie stresuj się. - wychodząc z pokoju posłał mi całusa. Poszłam do łazienki, pozbyłam się mokrych ubrań. Ciało owinęłam ręcznikiem, leżącym na umywalce.
- Masz. Wybieraj co chcesz - Zayn rzucił na podłogę stertę ubrań z lat '30.
- Spisałeś się. - pogłaskałam go wewnętrzną stroną dłoni po poliku.
- Urok osobisty działa. - odrzekł z dumą, przeczesując sobie przy tym kruczoczarne włosy - Zresztą, miałaś rację, bym wybrał się po te ciuchy.
- Dlaczego? - tym stwierdzeniem zbił mnie z tropu. Pewnie znowu coś kombinuje.
- W tym ręczniku wyglądasz znacznie seksowniej niż w mokrej podkoszulce - po tych słowach serce polemizowało z rozumem. Z jednej strony miałam ochotę podejść i dać mu w twarz. Z serce chciało ciągnąć jakże intrygującą rozmowę. W końcu nic się nie odezwałam i tylko pokiwałam głową.
- Ta cała Winters zaprasza nas dzisiaj na potańcówkę. Będzie organizowana w knajpie u Johna.- powiedział z drwiną - Party hard normalnie
- Ona chce być dla nas miła, a ty tak się jej odpłacasz. Chodź przejdziemy się. Co nam szkodzi, a nóż spodoba ci się wiejska impreza. Zawsze to nowe doświadczenie. - zerknęłam na niego wzrokiem szczeniaka. W sumie sama bym tu posiedziała. Ta kobieta jest dla nas tak sympatyczna. Pójdziemy tam i rozbujamy towarzystwo.
-No dobra - powiedział bez przekonania - ''Impreza'' zaczyna się za 30 minut.
-Co?!

Knajpa u 'Johna'

- Fer, powiem ci, że to nawet. nawet wygląda- twarz Zayn'a wyrażała zdumienie.
- Mówiłam, że nie będzie tak źle - uśmiechnęłam się do niego promiennie.
Knajpa była w różnych odcieniach brązu i czerwieni. Z sufitów zwisały barwne żyrandole. Meble też miały swój urok. Drzemała w nich stara dusza. Można było dostrzec w nich to coś, czego we współczesnych meblach robionych na światową skale nie ma. Każdy mebel traktowano tu z szacunkiem. Nigdzie nie mogłam dostrzec żadnej rysy. Powiem szczerze, jak na taką mieścinę niezły mają bar.
-Nawet puszczają tu fajną muzykę. O ile można tak nazwać hity sprzed 10 lat. - westchnął Zayn - Lepsze to niż wiejskie country. Może się czegoś napijemy?
- Masz pieniądze?- skierowałam wzrok na niego.
- Nie, ale dla nowych gości cała noc chlania i żarcia gratis. Tylko u ''Johna" - wybuchnął gardłowym śmiechem.
- Nie liczę na sex on the beach. Zamów mi cokolwiek. Byle było mocne.
- Ależ ja mogę ci zapewnić sex on the beach. Piasku pod dostatkiem. Niedaleko jest małe jeziorko.
- Skończ z tymi tekstami. Nie będę leżeć na tym brudzie.
- Wyczyszczę go. - na jego słowa uderzyłam się ręką w czoło. Z kim mi każą przebywać. O matko i córko - Pij. Koniec z gadka. - podsunęłam mu pod nos kieliszek i skosztowałam mocnego trunku.
- Przepraszam , pamiętasz mnie? - przed nami ni stąd, ni zowąd wyłoniła się ta sama blondynka, która dzisiaj odwiedziła nas w pokoju. Jednak widziała tylko Zayn'a. Ja byłam dla niej tylko mało istotnym elementem - Jestem Sharlotte. - wyciągnęła dłoń w stronę bruneta.
-Jestem Zayn, a to Fer - uścisnęłam jej drobną, kościstą dłoń i ubrałam wymuszony uśmiech. Te jej maślane oczy, gdy patrzyła się na Zayn'a. Myślałam że rozniosę dziewuchę.
- Czy bym mogła porwać twojego chłopaka do tańca? - pytanie prawdopodobnie miało być skierowane do mnie. Jej wzrok nadal był wlepiony w Zayna.
-Ale ona nie... - zaczął Zayn, ale nie dałam mu skończyć. Niech ta zdzira sobie za dużo nie myśli.
-Ozywiście, kochanie - spojrzałam na Zayn'a, podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam. Znowu czułam smak jego warg i te ciepło przebiegające przez moje ciało. Oderwaliśmy się od siebie, po czym dodałam
- Będę czekać. - Zayn chyba nie za bardzo rozumiał o co chodzi. Po jego twarzy poznałam, że spodobała mu się zaistniała sytuacja.
Gdy przyglądałam się tańczącej Sharlotte, miałam ochotę złapać te jej długie blond kudły i wywalić jak najdalej od Zayn'a. Wiła się przy nim. Wyglądało to, jakby chciała wskoczyć mu dzisiaj do łóżka.Twoje niedoczekanie. Prędzej ja to zrobię.
Boże co ja wygaduje, przecież ja nawet... Nie, to niemożliwe, żebym się w nim zakochała. Po prostu ten plastik mnie wkurza. Tak wmawiaj to sobie. Po skończeniu mojego krótkiego monologu w myślach, postanowiłam przejąc sprawy w swoje ręce i zastosować taktykę na tzw. odbijanego. A to suka się zdziwi. Przecisnęłam się przez ludzi, imitujących ruchy taneczne i podeszłam do mulata oraz blond tapety.
- Odbijany! - wydarłam się i wcisnęłam się pomiędzy nich. Sharlotte widząc, że Zayn nie zamierza się sprzeciwić rzuciła mi pogardliwe spojrzenie. Będzie zemsta.
-Dzięki za oderwanie mnie od niej. Jeszcze parę sekund i chyba zerwałaby ze mnie ubranie. -mówiąc to, objął mnie w talii, a ja zarzuciłam mu ręce na ramiona. Akurat został puszczony wolniejszy numer.
- Nie ma sprawy.
- Mam pytanie. Za co był ten pocałunek? Nie żebym narzekał. Chciałbym tylko wiedzieć. - już po raz drugi dzisiejszego dnia poczułam jego ciepły oddech, okalający moje ucho.
- Ahh Zayn możesz przestań to robić?
-Ale co takiego? To?- zaczął obsypywać moją skórę muśnięciami. - Odpowiedz na pytanie Fer - jeździł ręką po mojej talii.
- Bo nie chciałam żeby taka wywłoka kręciła się koło mojego kumpla - wymyśliłam na poczekaniu, chociaż było to zwykła kłamstwo. Kto by wymyślił coś bardziej sensownego, gdyby całował cię Zayn Malik, a jego dłonie błądziły po twym ciele.
- Chodźmy nad jeziorem. Moje rozpalone ciało potrzebuje natychmiastowej ochłody. - Zayn szepnął i musnął wargami płatek ucha.
Powolnym truchtem dotarliśmy na brzeg. Wokół jeziora rozciągała się zielona szata roślinności, której brakowała w krajobrazie pustynnym. Nad nami rozciagało się ciemne niebo, przybrane tysiącami migotających gwiazd. Twarz Zayn'a rozświetlał blask księżyca. Jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę, jeansy i rzucił za siebie. Nie śpieszyło mi się do wody. Podziwiałam ciało chłopaka.
- Idziesz ze mną. - brunet podszedł i wyciągnął ręce, by mnie chwycić w pasie.
- Nie ma mowy. Mam prysznic w pokoju. - wykręcałam się od wejścia do wody na wszelkie sposoby. Nie przejął się zbytnio moimi wymówkami i porwał mnie na ręce. Stopniowo zanurzaliśmy się w wodzie.
- Czasem wypadałoby mnie posłuchać. - zaplotłam ręce wokół jego szyi i kiwnęłam na potwierdzenie, przytulając się do jego policzka.
Poświęciliśmy przeszło dobre pół godziny na igraszki w wodzie. Zatapianie przeciwnika, skoki. Sami wiecie. To co tygryski lubią najbardziej. Byłam gotowa na dalszy krok. Tym razem nie bałam się odrzucenia. Narodziło się coś pięknego między nami. Nikomu nie uda się tego zniszczyć.
Znaleźliśmy miejsce pod wątłym drzewem. Zayn podniósł ręcznik i zaczął nim osuszać moje włosy. Potem zburzył je palcami.
- Mmm... – mruknęłam.
Czułam, jak jego palce podnoszą włosy z mojego karku. Później musnęły moją szyję. Nie mogłam mówić, ani się ruszać. Wypuściłam powoli powietrze, usiłując nie wydawać żadnych innych odgłosów. Jego wargi dotknęły mojego ucha, zęby ujęły płatek. Potem Zayn wsunął język w moje ucho, obiął mnie i przyciągnął ku sobie.W jednym cudownym momencie zrozumiałam, czego pragnie jego ciało.
Zayn podniósł mnie z łatwością, z jaką ja podniosła bym dziecko. Obrócił mnie, tak że usiadłam na jego udach okrakiem, przodem do niego. Objęłam go i pochyliłam się by go pocałować. Zayn poruszał językiem w taki sposób, że potrafiła to zrozumieć nawet osoba tak niedoświadczona jak ja. Bezradnie zaczęłam głaskać jego ramiona.
Położył mnie na ziemi.Sprawiło mi to wielką przyjemność. W tym momencie pomyślałam, że powinnam coś zdjąć. Tylko co? Nieco zakłopotana, ściągnęłam mokrą koszulkę.
Gapiłam się na niego. W całym życiu nie widziałam czegoś równie pięknego.
- Och, Zayn – szepnęłam, gdy położył się koło mnie – Nie chcę cię rozczarować.
- Nie ma takiej możliwości – odparł szeptem - Nie martw się. Wszystkiego cię nauczę. – jego ręce przesuwały się moim ciele. Muskały mnie w miejscach, w których nikt nigdy jeszcze mnie nie dotykał.
Drgnęłam, a potem odprężyłam się, pozwalając mu na wszystko. Poczułam, jak ogarnia mnie podniecenie. Nieśmiało sięgnęłam w dół i dotknęłam Zayna, a on wydał dźwięk pełen zachwytu.
- Teraz? – spytałam nieco chrapliwym i roztrzęsionym głosem.
- Och, tak – powiedział i położył się na mnie.
- Och, proszę, nie przerywaj – błagałam, bojąc się, że jeśli mój kochanek nie dokończy tego, co zaczął, zwariuję albo zrobię coś strasznego...
- Nie mam zamiaru przerywać. Ale... Fer... to zaboli.
W odpowiedzi uniosłam biodra, on zaś sapnął i wszedł we mnie głębiej. Wstrzymałam oddech. Zagryzłam wargę i czekałam na ból.
- Najukochańsza – szepnął. Dotąd nikt mnie tak nie nazywał. – Jak się czujesz? – drżał z wysiłku.
- Niesamowicie. – odparłam – Teraz. – powiedziałam i ugryzłam go w ramię.
Sapnął i wreszcie zaczął się rytmicznie poruszać. Najpierw byłam oszołomiona. Potem zaczęło mi się to bardzo podobać. Usiłowałam dotrzymać mu kroku, a moja reakcja go podnieciła. Odkryłam, że zbliżamy się... tak to ujmę... do czegoś ważnego i miłego.
- Och, proszę, Zayn, proszę! – jęknęłam i wbiłam paznokcie w jego biodra.
Dochodziliśmy oboje. Zayn lekko się przesunął i wszedł we mnie jeszcze głębiej. Zanim zdążyłam się skoncentrować, poczułam, że spadam. Leciałam i leciałam, a przed oczami miałam biel poprzecinaną złotymi smugami
- Och, tak! – poczułam ogromnie ekscytujący ból tam niżej, gdyż właśnie całkowicie otworzyłam się dla swojego kochanka.
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Zayn składał pocałunki na całym mym ciele. Gładził opuszkami palców moje plecy.
- Nie doświadczyłem nigdy takiego uczucia z inną dziewczyną. Chyba to jest coś w8ięcej niż koleżeńska przyjaźń. - spojrzał mi prosto w oczy. Jego oczy wyrażały pełne oddanie i zaufanie.
- Nie tylko ciebie trafiła strzała amora. - wyszeptałam radośnie i złożyłam łapczywy pocałunek na jego wargach. Mogłabym całować go przez wieczność.
Nabierający w siłę wiatr muskał nasze nagie ciała. Wzburzyła się woda w jeziorze. Lada moment spadną pierwsze krople deszczu.
- Chodźmy. - Zayn wstał pierwszy, następnie podając mi dłoń. Poczułam na ramionach i twarzy wodne łzy.
- Będziemy musieli biec.


Jak Wam mijają wakacje Słońca? ;> 
Luv ya all.

8 komentarzy:

  1. Ahhh.. :D No świetne! Na początku się nienawidzili, a teraz... :D Tego rozdziału już nie mogłam się doczekać. Ciekawe co będzie dalej : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj wy wy bestyje, a sie 12 laty podnieca nie ma co :P
    A tak na serio to fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja jebie, chyba najlepsza scena + 18 jaką czytałam :d A to komplement bo czytałam dużo :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku prawie się pozabijali, a teraz? ;o
    Miłość, miłość, miłość i jeszcze ta scena pod koniec *__*
    Uwielbiam to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział :)
    @Kama_Sologuba

    OdpowiedzUsuń
  5. No wreszcie
    Me gusta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. "-Oddawaj! Moje - zrobił minę małego dziecka,któremu właśnie zabrano loda." ten moment przeczytałam "....,któremu włąsnie zrobiono loda" hhahahhah <3 swietny rozdział!nie mogłam się go doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha boskie! końcówka oczywiście rozwaliła mnie na maxxxxa! <3

    OdpowiedzUsuń