27 marca 2012

Sadness. Prolog

Prolog

17.03.2012 r.
Dear Diary 

-Gotowa - spojrzał pytająco Mark na mnie, a następnie zmarszczył czoło zauważając nieład panujący w moim pokoju.
Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
-Nigdy nie będę gotowa - odpowiedziałam łamiącym się głosem i zaczęłam wrzucać wszystko co popadnie do kartonowych pudeł.
Tydzień temu sąd rodzinny orzekł, że mam opuścić rodzinny dom i zamieszkać z przyrodnim bratem, który pozostał mi jedyną bliską osobą. Wynosiłam się z domu, w którym spędziłam 17 lat mojego życia. Każdy kąt, przedmiot przypominał czymś o sobie. Miał swoją historię.
Podobno wszystko da mojego dobra. Wydaje im się, że pstrykną palcem i mój dawny świat, życie powrócą niczym po machnięciu magiczną różdżką. Nie wyobrażają sobie ogromu tego bólu. Nie doświadczyli tych przeżyć. Z całego serca im tego nie życzę.
Sama sobie pomogę. Muszę spróbować, ale potrzebuje czasu. Chwil osamotnienia. Moje serce jest przepełnione smutkiem i żałością. Wszystkie dni zlewają się w wielkie nic. Czuję się jakby czarna czeluść pochłaniała moje ciało. Wolno. Skrawek po skrawku.
Co do Marka.. Wieczny hedonista, myślący o własnych czterech literach. Teraz podał mi pomocną dłoń. Chyba mogę mu zaufać. Śmierć mamy też nim wstrząsnęła. Co noc staje mi obraz jego postaci podczas ostatniej drogi mamy. Próbował skryć emocje, zatuszować je. Nic z tego. W pewnej chwili opadł bezwładnie na ziemię. Łzy napłynęły mu do oczu i niemal bezwiednie wyszeptał "mamusiu", po czym ukrył twarz w dłoniach i rozpłakał się.
Prócz tej sceny mało pamiętam z tego dnia. Zażyłam masę środków uspokajających. Próbowałam pozbyć się wszelkich myśli, nie odczuwać nic. Ludzi podchodzili do mnie i składali najszersze wyrazy współczucia, a ja tylko kiwałam odruchowo na ich słowa. Jedyne o czy  marzyłam w tym momencie, to powrót do domu gdzie czeka na mnie mama skora wysłuchać czy przytulić.
Wrzuciłam do pudła mojego pluszaka. Ostatnią pamiątkę z dzieciństwa. Dostałam panterkę na czwarte urodziny. Mark podniósł karton i zaniósł je do auta. Spojrzałam na zegarek stojący na mym biurku. Dochodziła dwunasta. 45 minut do odlotu. Mój nowy dom, otoczenie, inna kultura. To wszystko wyczekiwało mnie. Musiałam podnieść się z dołka, znów stać się silną dziewczyną. 
Pewnym ruchem zeszłam na parter domu. Następnie wzięłam klucz i wyszłam na zewnątrz. Zatrzymałam się na brukowanym chodniku. Obróciłam głowę w stronę przeszłości. Nowy rozdział życia zaczyna się pisać. Półszeptem wypowiedział "żegnaj" i ze łzami w oczach wtuliłam się w pierś strojącego obok mnie Marka. Pogładził dłonią moje włosy.
-Siostra, damy radę. Wszystko się zmieni. Na lepsze. Obiecuję.



5 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie pisz dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe :D czekam na ciąg dalszy :)
    zapraszam do mnie more--than--this.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. co za talent :D normalnie zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Was :p

    OdpowiedzUsuń